Na
zakończenie karnawału prosty śmietanowiec, najłatwiejszy przepis na blogu. Tak dla
kontrastu, bo właśnie przygotowuję dla Was najbardziej
pracochłonny przepis, który zaczęłam już w czerwcu ubiegłego
roku. To właśnie czerwiec, a szczególnie Dzień świętego Jana jest
wytycznikiem dla tego przepisu. Specjał przygotowałam z pełnym
poświęceniem i częściowym uszczerbkiem na zdrowiu i urodzie. Jak
tego uniknąć, zdradzę następnym razem. Teraz pssst. No miejmy
nadzieję, że zdradzę, do czerwca jest trochę czasu, a pisaniny
dużo. Wierzcie mi jednak, że warto przeczytać, a przede wszystkim
zrobić. Nawet po to żeby spróbować i nie przepłacać. Odrobinę
uchylę rąbka tajemnicy, bo swędzi mnie już język: delikatesy z Niemiec Południowych, specjalność, którą znajdziemy na półkach
w drogich sklepach z żywnością, dodatek do serów, mięsa i
deserów. Ciekawe, czy się czegoś domyślacie, bo składnik jest
bardzo popularny, tylko przyrządzony w nietypowy sposób. Przepis
pochodzi od dobrych niemieckich gospodyń, a na jego nazwę, każdy
reaguje podobnie: pyszne, ale ojej, to tyle pracy. Więcej dzisiaj
nie zdradzę, specjał podjadam, mało tego, nawet popijam z kawą, a
Was serdecznie namawiam na wypróbowanie przepisu. Podobno im dłużej
stoi, tym jest lepszy, dla mnie już teraz jest bardzo smaczny.
Na
ostatek karnawału polenimy się przy galaretkach, a następnym razem
przygotujecie sobie dobrą kawę i zapraszam do lektury :-)
Prosty śmietanowiec:
1
zielona galaretka
1
brzoskwiniowa galaretka
200
g kwaśnej śmietany
małe
okrągłe biszkopty do wyłożenia formy
400ml
i 400 ml wody
*
nie dawałam dodatkowo cukru
Wykonanie:
1.
Okrągłą foremkę wyłożyć papierem do pieczenia. Biszkopty
położyć ciasno obok siebie.
2.
Zagotować 400 ml wody( mniej niż na opakowaniu) i wsypać zieloną
galaretkę. Dobrze wymieszać. Jak tylko galaretka zacznie gęstnieć
wyłożyć łyżką na biszkopty.
Ostawić
do zimnego, do zastygnięcia.
3.
Galaretkę brzoskwiniową rozprowadzić w 400 ml gorącej wody,
dobrze wymieszać, ochłodzić, i dodać 200 g gęstej kwaśnej
śmietany. Jeśli lubicie, można trochę posłodzić. Masę wyłożyć,
na zastygniętą zieloną galaretkę i odstawić do
zimnego.Smacznego!
Idzie wiosna, idzie :-) |
Szampańskiej
zabawy w ostatni dzień karnawału i do zobaczenia już niedługo :-)
Edyta
Kwiaty przepięknie. Nastrajają już wiosennie. A przepis wspaniały, nigdy nie za dużo prostych a z pewnością pysznych przepisów. :)
OdpowiedzUsuńTaki prosty, ze sie zastanawialam, czy publikowac. Takie ciacho na szybko :-) Pozdrawiam Cie Kasiuniu walentynkowo :-)
UsuńU nas wczoraj pod domem zakwitły krokusy, więc coś jest na rzeczy z tą wiosną ;)
OdpowiedzUsuńFajne ciacho "serniczkopodobne", biorę xD
To bardzo wczesnie na krokusy, zapachnialo wiosna :-)
UsuńCzestuj sie, prosze bardzo :-) Pozdrawiam wiosennie :-)
Fakt, że trochę wcześnie, ale te nasze mają coś chyba roztrojone w swoich genach, bo czasem też zakwitną latem :) Takie dziwadła z nich :D
OdpowiedzUsuńDobrze, ze mi przypomniales. Mam chec wstawic kilka galezi do wazonu, zobaczymy kiedy pojawia sie listki. Tak mi sie skojarzylo z zakwitaniem :-)
UsuńPrzepis bardzo fajny - dobrze mieć w zanadrzu taki, gdy zachce nam się lekkiego deseru:)
OdpowiedzUsuńZapowiedź kolejnego przepisu podziałała niemalże miażdżąco;) aż się zmęczyłam od kombinowania co też to może być:) pierwsze pomyślałam o sękaczu, ale potem przestało mi to pasować i już nie będę się kompromitować, bo chyba nic nie wymyślę:) będę za to cierpliwie czekać;)
Niespodzianka :-) Powinnam juz zaczac pisac, ale ciagle mam jakis pretekst, a to przeziebienie od 2 tygodni, a to ze nie mam dobrych zdjec i nie chce mi sie robic. Ciekawe, czy Cie zainteresuje, bo jest bardzo pracochlonny i te szkody na urodzie ;-) U mnie na twarzy i rekach :-) Za to teraz smakuje slodziutko :-) Pozdrawiam :-)
UsuńSzkody na urodzie? Czyżby coś pryskało? Ależ jesteś tajemnicza:D no aż mnie skręca z ciekawości, a przecież miałam czekać cierpliwie;):)
UsuńZaś stan, gdy ciężko się zabrać za pisanie posta znam aż nazbyt dobrze... najczęściej wtedy kończy się to tym, że jakiś tam szkic jest i sobie czeka nieopublikowany na święte nigdy... bo to zdjęcia nie takie, albo już sama nie pamiętam jak coś robiłam i nie chciałabym podać niekompletnej treści;)
Mam nadzieję, że u Ciebie to jednak wygląda lepiej i wpis się pojawi:)
Moj Ty Sherlocku Holmsie :-) Dokladnie tak, pryskalo, a ja nie zwracalam na to uwagi, a efekty byly widoczne pozniej :-) Pocieszajace, ze stan rozleniwienia jest znanym zjawiskiem ;-)
UsuńJak sie czesciej pisze, to jakos idzie, a jak jest przerwa to najtrudniej sie zabrac :-)
No, ale moze wreszcie ruszy :-) Pozdrawiam cieplutko
Edytko bardzo fajny przepis taki prosty i wiosenny pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTroche mi wstyd, ze cos takiego publikuje, a Ty masz takie cudowne przepisy. Pozdrawiam wiosennie :-)
Usuń