Czarne orzechy włoskie są przepyszne, jednak bardzo pracochłonne. Często oglądam programy o niemieckich gospodyniach domowych typu ,, Landfrauen kochen“, dla wszystkich uczących się j. obcych gorąco polecam z powodu przepięknych dialektów, i takie czarne orzechy włoskie pojawiają się szczególnie na południu Niemiec. Zawsze witane są z radością, ale i ogromnym szacunkiem dla pracy włożonej w ich przygotowanie. Czarne orzechy są popularne także w kuchni tureckiej i armeńskiej.
Już
grecki lekarz Dioscursides zalecał suche, kandyzowane czarne orzechy
włoskie jako środek na problemy skórne, leczący wszelkie
zapalenia. Współcześni naukowcy zalecają jedzenie czarnych
orzechów włoskich dla poprawy koncentracji, obniżenia
cholesterolu, zapobieganiu cukrzycy, a także w schorzeniach
sercowych.
Drzewa
orzechy włoskiego sprowadzono do Europy w czasach Cesarstwa
Rzymskiego. W Niemczech od 19 wieku powstały duże uprawy
szczególnie w regionach Renu i Dunaju. Ogromne plantacje orzecha
włoskiego znajduja się w pobliżu Breisach, Lampertheim, Bensheim i
Strassburga. W roku 2008 orzech włoski wybrano w Niemczech drzewem
roku.
Czarne
orzechy włoskie znane są jako orzechy Św. Jana, albo trufle z
Palatynatu. Przygotowujemy je z zielonych, niedojrzałych orzechów
włoskich. Ogólnie mówi się, że 24 czerwca, czyli dzień Św. Jana jest ostatnim dniem na zerwanie orzechów, ponieważ później
skórka zaczyna robić się twarda. Zielona, niedojrzała skóra
orzechów włoskich ma witaminę C, jod i witaminy z grupy B.
Pierwszym procesem obróbki orzechów jest uszlachetnienie, czyli
pozbycie się garbników, przez nakłucie i częste plukanie czystą
wodą. Skórka musi być tak miękka, żeby móc wbić w nią
szaszłyk, metalową wykałaczkę lub widelec.
Przygotowanie orzechów, czyli jak nie wygarbować sobie skóry:
1.
Zebrane ręcznie zielone orzechy oczyszczamy z liści, myjemy.
Następnie ubieramy grube, gumowe rękawice. Pamiętajmy, żeby kupić
dobre rękawiczki. Ja ubrałam zwykłe jednorazowe i przez następne
3 tygodnie wstydziłam się podawać rękę na przywitanie.
2.
Każdego orzecha nakłuwamy do połowy około 20 razy. Jest to do
zrobienia, ponieważ orzech jest jeszcze dość miękki. Ważne jest,
żeby ubrać okulary ochronne i najlepiej maseczkę. Uważajmy na
pryskający sok zawierający taninę, jest bardzo piekący,
pozostawia brązowe plamy, a następnego dnia wygladamy jakbyśmy
mieli ospę. Tanina to garbnik, czyli można dosłownie wygarbować
sobie skórę ;-) Uważajmy, żeby nie zrobić sobie krzywdy.
3.
Po nakłuciu orzechy zalewamy zimną, czystą wodą i zostawiamy na
2-3 tygodnie. Codziennie rano i wieczorem odlewamy wodę i orzechy
zalewamy czystą wodą. W przeciwnym razie orzechy byłyby gorzkie.W
pierwszych dniach woda jest bardzo brązowa, a to z powodu taniny. Z
czasem staje się jaśniejsza. Akcja wydaje się pracochłonna, ale
po pewnym czasie tak się przyzwyczaimy, że później brakuje nam
tego ,,kąpania orzechów“ . Ostatniego dnia orzechy zalewamy
gorącą wodą, odstawiamy na 10 minut. Potem przekładamy na sito i
płuczemy zimną wodą( tak jak makaron) i zostawiamy do ścieknięcia.
W ten sposób zginą resztki garbnika i orzechy są przygotowane do
kandyzowania. Podaję składniki na kilogram zielonych orzechów. Ja
oczywiście przygotowałam dużo większą porcję, możecie
odpowiednio dopasować składniki do orzechów. Niektórzy dodają do
syropu liść laurowy, gałkę muszkatałową, ziele angielskie.
Czarne orzechy włoskie:
Składniki:
1
kilogram przygotowanych zielonych orzechów
1200
g cukru( zwykłego, może być też brązowy)
1,2
l wody
200
g cukru
6
goździków
1
laska wanilii
1
laska cynamonu
skórka
z 2 limetek( bio, niepryskanych)
Wykonanie:
Cukier
zagotować z wodą. Dodać goździki, miąższ z wanilii, cynamon,
skórkę z limonki.
Tak
długo gotować, aż cukier się rozpuści i zacznie ciagnąć nitki.
Chwilę ostudzić i polać po orzechach. Zostawić na 1 dzień.
2
dnia orzechy odcedzić, do syropu dodać 100 g cukru zagotować,
chwilę ostudzić, zalać orzechy i odstawić na 1 dzień.
3
dnia czynność powtórzyć( czyli orzechy odcedzić, do syropu dodać
100 g cukru zagotować, chwilę ostudzić, zalać orzechy i odstawić
na 1 dzień)
4
dnia orzechy zagotować z syropem i rozłożyć do przygotowanych
słoiczków. Słoiczki zakręcić, obrócić do góry nogami i
zostawić do ostygnięcia.
Następnie
postawić w ciemnym chłodnym miejscu na przynajmniej 6 miesięcy.
Pierwsze orzechy jedliśmy w styczniu, podobno im dłużej stoją tym
są lepsze. A najlepszy aromat czarne orzechy włoskie osiągają
dopiero po 2 latach.
Konsystencją
przypominają oliwki w zalewie, są chrupiące, ale nie twarde,
słodziutkie, orzechowe. Drobno pokrojone można dodawać do lodów,
parfait, budyniu, ciasteczek, serów, dziczyzny, potraw z warzyw,
Syropem możemy osładzać herbatę lub kawę, lub dodawać do sosów
sałatkowych. Z czarnych włoskich orzechów można też przygotować
likiery. Kreatywni kucharze nacierają mięso syropem z czarnych
orzechów i jałowcem przed podsmażeniem, a następnie pieką w
mieszance oleju z masłem. A łasuchy podjadają orzechy bez
dodatków.
Do
czerwca jest jeszcze dużo czasu, możecie już zaplanować, gdzie
zerwać orzechy i jaką porcję przygotować. Przepis polecam z
całego serca, wydaje mi się, że w życiu warto jest wszystkiego
spróbować. Także i orzechów Św. Jana.
Edyta
A to nowośc czarne orzechy Edytko
OdpowiedzUsuńDosc kontrowersyjna, ale bardzo smaczna :-)
UsuńDo niedawna u mojej babci rósł orzech, szkoda, że został wycięty, bo miałabym skąd wziąć niedojrzałe. Tylko w sumie nie wiem, czy by mi się chciało to wszystko przygotowywać ;) Bardzo ciekawy przepis!
OdpowiedzUsuńFakt, troche roboty z tym jest, ale warto nawet z ciekawosci. Tylko skad teraz wziac orzechy...Pozdrawiam cieplutko :-)
UsuńSzkoda, że nie wiedziałam wcześniej, że takie orzechy to rarytas. Rósł u mnie 15 metrowy orzech włoski, ale zdążyłam go wyciąć.
OdpowiedzUsuńNie musza byc czarne, nawet w ciescie to niezly rarytas :-) Szkoda drzewa...
UsuńPrawdziwy rarytas, dziękuję za ten przepis, Edytko i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo ja dziekuje i pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńWow! No to myślałam, myślałam, ale choćbym całe życie próbowała wykombinować, że to będą czarne orzechy, to nic bym nie wymyśliła;) Nawet nie wiedziałam,że takie są. Bardzo, bardzo to ciekawe, ale faktycznie dość pracochłonne, nie wspominając o tej taninie;)
OdpowiedzUsuńPs. W słoiczkach, to jak jakieś jajeczka;)
Moja pierwsza mysl byla: czego to ludzie nie zjedza. Prawdopodobnie w tym regionie bylo tak duzo orzechow, ze rolnicy postanowili wykorzystac juz niedojrzale orzechy. A co do taniny, to rzeczywiscie trzeba uwazac, wygladalam jak po ospie, taka szpetna :-))) Ale czego sie nie zrobi dla przyrzadzenia smakolykow :-)
UsuńW 1981 roku jadłem takie w Niemczech firmy Biffar. Ale nie znałem przepisu. Dwa lata temu zrobiłem ale ładna pogoda spowodowała,że orzechy stwardniały jeszcze przed 24 czerwca. Wykorzystałem je do słodzenia kawy i na nalewki. Wyszły super. Teraz mam już nastawione w wodzie. Pamiętałem ,że okres moczenia jest długi ale dopiero ten przepis wydaje mi się najbardziej podobny do receptury firmy Biffar (tajemnica Firmy) mam nadzieję że tym razem będą takie jak jadłem przed 40 laty
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, a przepis pochodzi ze Schwarzwaldu, jest leciutko zmodyfikowany przeze mnie, ale okazuje sie, ze takie orzechy sa znane i lubiane np. w Armenii. a ja ostatnio zasmakowalam w syropie z orzechow, dodaje sobie do herbatki i sie delektuje. Pycha :)
UsuńMiałem dostęp do takich zielonych, młodych orzechów jako dziecko... Teraz, to już passé 😏
OdpowiedzUsuńPassé? A dlaczego? Raczki sie pobrudza? :)))
UsuńTrzeba spróbować. I napiszę czy wyszło.
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Wyjdzie, czemu ma nie wyjsc. Trzeba tylko uwazac, zeby sobie nie zrobic krzywdy. A efekt jest naprawde dobry. Polecam z calego serce. Orzechy sa chrupiace, aromatyczne, niesamowite :)
Usuń