Cookies

26 mar 2017

Razowa tarta ze szpinakiem


przepis-na-tarte-warzywna
Dosłownie jedna tarta goni za drugą. Po warzywnej tarcie z marchewką dzisiaj razowa tarta ze szpinakiem na przywitanie wiosny. Zielone nadzienie szpinakowe symbolizuje budzącą się wiosnę, a małe gwiazdki po bokach to śnieżynki śniegowe. To tak celem wyjaśnienia, co autor miał na myśli robiąc tartę z gwiazdkami pod koniec marca. Oczywiście możecie użyć innych foremek, ale ja jakoś nie mogłam się zdecydować. Na zajączki jest jeszcze za wcześnie, serduszka nie pasowały i padło na gwiazdki. Przepis pojawił się dość spontanicznie. Na obiad były pyszne pierogi ze szpinakiem i ponieważ zostało dużo farszu, trzeba go było jakoś wykorzystać. Ponieważ już od dawna chodzi za mną piirakka, karelskie pierogi, postanowiłam zrobić coś pośredniego. Nadzienie na piirakkę jest z mlecznego ryżu( albo ryżu na rissotto), ciasto z mąki razowej i piecze sie je w piekarniku. 

Przepis na piirakke pojawił się  już na blogu, a dzisiaj musiałam wykorzystać mój farszu na pierogi ze szpinakiem. I ponieważ było dość dużo i ciasta i farszu, dałam się trochę ponieść wenie i oprócz tarty wyszły pierożki oraz inne wypieki na jednego zęba. Efekty widać niżej na zdjęciach.

 Razowa tarta ze szpinakiem:


Składniki:
200 g razowej mąki
szczypta soli
100 g masła
2 łyżki zimnej wody

Wykonanie:
1. Najpierw przygotujemy ciasto. Mąkę dobrze wymieszać z masłem, solą i wodą. Zagnieść ciasto i uformować kulę. Zawinąć w folię spożywczą i przełożyć do lodówki na 20 minut.

Szpinakowe nadzienie:
450 g mrożonego szpinaku
200 g serka Almette
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
4 średnie ziemniaki
Wykonanie:
1. Ziemniaki obieramy, myjemy i gotujemy jak na obiad. Można też użyć ziemniaków, które zostały z obiadu. Z ugotowanych ziemniaków robimy puree.
2. Szpinak wrzucamy na patelnię, dodajemy obrany i rozgnieciony czosnek i dusimy do odparowania wody. Chwilę studzimy.
3. Ugotowany szpinak łączymy z ziemniakami, mieszamy i dodajemy serek Almette lub inny. Przyprawiamy do smaku. Nadzienie na tartę jest gotowe.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Ciasto na tartę rozwałkowujemy, najlepiej pomiędzy dwoma arkuszami folii spożywczej lub rozciętego woreczka do mrożonek. Wykładamy na formę i dociskamy brzegi. Nadmiar ciasta odcinamy, rozwałkowujemy i małymi foremkami do ciastek wycinamy np. gwiazdki. Na ciasto nakładamy nadzienie. Widelcem robimy falisty wzorek. Po brzegach kładziemy gwiazdki. Pieczemy w piekarniku około 30 minut do zrumienienia.

Nie wiem jaką masz foremkę na tartę. Jeśli nadzienia wyszło za dużo to możesz dorobić porcję ciasta i zrobić zgrabne, razowe pierogi pieczone w piekarniku lub małe szpinakowe kieszonki. Smacznego i miłej niedzieli,

Edyta












19 mar 2017

Warzywna tarta z marchewką, brokułem i cebulą



Warzywna tarta z marchewką, brokułem i cebulą jest doskonałą propozycją na późne, niedzielne śniadanie, chociaż jak tak patrzę na zegarek, to będzie to już obiad. Tarta jest pyszna na gorąco, prosto z piekarnika, można ja też zjeść później, lub wziąć ze sobą do pracy. Dotychczas piekłam tarty TUTAJ w zwykłej okrągłej foremce, ale od jakiegoś czasu przymierzałam się do kupna takiej podłużnej. Widziałam je w sklepie i jakoś tak nie mogłam się zdecydować, a gdy wreszcie miałam ją kupić, oczywiście nigdzie nie mogłam żadnej znaleźć. Szczytem marzeń była oryginalna foremka Kaisera, która jest w internecie. Zniechęciła mnie jednak jej cena i koszt przesyłki, więc tak sobie szukałam po sklepach i wreszcie mam. Wymarzona, nie za duża, akurat taka jak trzeba, z wyjmowanym dnem. Znalazłam ją w jednym ze sklepów na Dworcu Głównym w...Poznaniu. Nazwy sklepu nie pamiętam, ale jest na parterze. Oprócz foremek na ciasta, talerzy, fajnych miseczek, są tam też ciuchy, torebki i chyba buty. Tak więc, jak bedziesz mieć przesiadkę w Poznaniu i trochę czasu, ten sklep to rewelacja. Gdybyś miał/a więcej czasu to już koniecznie musisz pójść trochę dalej, do Starego Browaru. Niekoniecznie do markowych sklepach z ciuchami i biżuterią, wystarczy kubek kawy w Starbucksie. Siedzisz sobie wygodnie na kanapce, popijasz przepyszną kawkę i masz wrażenie, że jesteś w innym świecie. Najlepiej zajrzyj TUTAJ. Spędziłam w Poznaniu kilka dni i mimo napiętego programu codziennie chodziłam do Starbucksa. Wypróbowałam kilka różnych smakow i nigdzie w całym Poznaniu kawa tak mi nie posmakowała jak właśnie tam. Może polegało to na klimacie tego miejsca, dobrej atmosferze, sympatycznej obsłudze. Mam taką swoja listę magicznych miejsc, którą może kiedyś Ci opiszę i Starbucks w Starym Browarze na pewno się na niej znajdzie. Jeśli znasz jakiej inne, fajne miejsca w Poznaniu, napisz, jestem bardzo ciekawa. Nie podaję żadnych adresów restauracji, posiłki były przeciętne, ceny dość wysokie, rewelacji nie było. Po powrocie natychmiast wypróbowałam nową foremkę i zapraszam na fajną, domową, warzywną tartę z marchewką, brokułem i cebulą.

W przepisie nie ma pora, to tylko dekoracja :-)



Warzywna tarta z marchewką, brokułem i cebulą:


Składniki:

Na ciasto:

200 g mąki pszennej
100 g masła
szczypta soli
3 łyżki lodowatej wody

Na wierzch:

2 małe marchewki
1 średni brokuł
1 cebula np. czerwona
3 jajka
200 g śmietany
sól, pieprz, przyprawy np. gałka muszkatołowa


Przygotowanie:

1. Mąkę, masło, sól i bardzo zimną wodę wyrobić na gładkie ciasto. Wyrobić kulę i włożyć do lodówki na godzinę.
2. Ciasto wyjąć i rozwałkować, najlepiej na dwóch arkuszach folii spożywczej, dopasowując kształt do kształtu foremki: wałkuję na prostokąt, którego dłuższy bok jest ma wymiar trochę dłuższy niż foremka na tartę. Ciasto kładziemy na foremce przy pomocy folii spożywczej i dociskamy boki.
3. Marchewkę obieram, myję i przekrajam kilkakrotnie wzdłuż. Następnie blanszuję, czyli rzucam do garnka z gorącą wodą na parę minut. Wyjmuje i odcedzam, a do wody wrzucam na chwilę brokuła.
Wyjmuje i odcedzam. Rozdzielam różyczki
4. Cebulę obieram i drobno kroję.
5. Zblanszowane kawałki marchewki kładę ukośnie na cieście. Wolne miejsca wypełniam brokułem i wszystko posypuję cebulą.
5. W miseczce mieszam jajka ze śmietaną, doprawiam solą i pieprzem, dodaję ulubione przyprawy. Polewam po warzywach i wkładam do nagrzanego piekarnika na 180 stopni i piekę około 30 minut.
Smacznego,

Edyta







16 mar 2017

Danie warzywne z zielonej soczewicy, jarmużu i pieczarek


Pyszne danie warzywne z zielonej soczewicy, jarmużu, czewonej cebuli i pieczarek. Edyta Guhl.



Przepis na danie warzywne z zielonej soczewicy, jarmużu i pieczarek znalazłam na blogu Marzenki Zacisze Kuchenne i natychmiast zapisałam. W okresie postu tradycyjnie unikam cukru i w rekompensacie jem więcej warzyw, więc przepis na warzywną potrawkę bardzo się przydał. Gdy tylko przeczytałam tytuł: ,, Danie warzywne z zielonej soczewicy, jarmużu i pieczarek“ ( u Marzenki: potrawka), wiedziałam, że będzie smakować, wiesz jak to czasami jest. Czytasz awokado, pomidor i już wiesz, że to będzie Twój wybor, coś czego każdy następny składnik nie może popsuć , bo jest to Twoje ulubione zestawienie. Albo cukier, cynamon, jabłko. Wanilia, pomarańcza. Jogurt grecki i miod. I mogą nawet nasypać rodzynek, lub dodać fig, gęsta, kremowa konsystencja jogurtu dotknie Twojego podniebienia i wszystko delikatnie ukoi i jednocześnie orzeźwi. Jogurt grecki z miodem naprawdę ma coś w sobie...Ale nie o obżarstwie i kulinarnych grzechach miało być dzisiaj, a o przepysznych gotowanych warzywach. Rzadko kupuję pieczarki i juz całkiem zapomniałam jakie są pyszne usmażone na masełku. Do tego czerwona cebula, miękka, wprost rozpływająca się na języku zielona soczewica i jarmuż. Zastanawiałam się, czy mam podać Ci ten przepis, bo przecież zrobiła to już Marzenka, ale jest tak smaczny, że muszę, no po prostu, muszę :-)
Porcja jest większa niż u Marzenki, bo gotuję najczęściej na 2 posiłki, lubię mieć coś w zapasie.



Danie warzywne z zielonej soczewicy, jarmużu i pieczarek:


Składniki:

szklanka zielonej soczewicy
2 szklanki wody
500 g pieczarek( u mnie zwykłe, mogą też być brązowe)
100 g jarmużu 
2 czerwone cebule
sól, pieprz,
masło do smażenia( niezdrowo? weź oliwę)
ulubione przyprawy

Przygotowanie:

1. Soczewicę płuczemy i namaczamy na pół godziny, następnie zalewamy wrzącą wodą, bierzemy 2 szklanki wody na szklankę soczewicy. I gotujemy na wolnym ogniu do miękkości, około pół godziny. Solimy dopiero pod koniec gotowania( wcześniejsze solenie powoduje twardnienie ziarna).
2. Cebulki obieramy, kroimy w krążki, lub piórka, jak lubisz. Smażymy na maśle lub oliwie.
3. Pieczarki myjemy i czyścimy( ja zawsze ściągam skórkę z kapelusza). Kroimy w pasterki i dodajemy do cebuli. Doprawiamy do smaku i chwilę dusimy. Dodajemy ugotowaną soczewicę, podlewamy wodą i gotujemy razem około 10 minut.
4. Jarmuż myjemy i kroimy w paski. Dodajemy do soczewicy i pieczarek. Można podlać wodą. Chyba najbardziej smakuje mi woda z takich duszonych warzyw, dlatego zawsze dolewam jej dużo, aż wychodzi prawie zupa.
Warzywa jeszcze przez chwilę gotujemy. Podajemy z ryżem, chlebkiem chapatti, albo ziemniakami. Smacznego :-)

Edyta





8 mar 2017

Serowa pasta ze słonecznikiem


Serowa pasta ze słonecznikiem.
Skamieniałości z Eifel. Edyta Guhl.
Serowa pasta ze słonecznikiem ma kremową konsystencję, dobrze rozsmarowywuje się na chlebie, szybko się rozsmarowywuje, a chrupiący słonecznik jest ciekawym dodatkiem. Przepis dostałam ze związku gospodyń wiejskich w Eifel. Szybko dementuję, do gospodyń wiejskich nigdy nie należałam, ale wiesz jak to jest ze smacznymi przepisami, kopiuje się je i podaje dalej dobrym koleżankom. Przepis na serową pastę ze słonecznikiem bardzo mi się podoba, ponieważ często kupuję serek Muenster( np. w supemarkecie z literka a) i na początku jemy go w plastrach, a potem zalega w lodówce i nie wiadomo co z nim zrobić. A w takiej paście smakuje bardzo dobrze.
Nie wiem, czy znasz ten serek, jest pyszny, ale jego zapach potrafi zwalić z nóg. Zawsze, ale to zawsze, zapakuj go w foliowy foreczek, zanim włożysz go do lodówki. Nawet jeśli dopiero przyniosłaś go ze sklepu i jeszcze nie otworzyłaś. W przeciwnym razie jego permamentny zapach rozpanoszy się w całej lodówce. I to na dłużej.
Zajadam pajdę chleba z serową pastą ze słonecznikiem i jej struktura, a także koloryt nasuwa mi pewne skojarzenie, o czym chcę Ci dzisiaj opowiedzieć.
Wczesną wiosną w Eifel można zaobserwować ciekawe zjawisko. Wzdłuż polnych drog parkują samochody z różnymi rejestracjami z całych Niemiec, a po polach chodzą ludzie schyleni w pół i usilnie czegoś wypatrują, lub grzebią w ziemi. Wykopki wiosną? Zaprzątnięta własnymi, ważnymi sprawami nie przywiązywałam wagi do chronologii prac polowych, zarejestrowałam jedynie, że zbieracze pojawiają się dość wcześnie, już po pierwszej orce. Grupy szaleńców, którzy skrzykują się na wykopki w Eifel? Coś mi tutaj nie grało. Przyzwyczaiłam się już do radosnych Holendrów, którzy spedzają w Eifel już 10 urlop z rzędu. W lokalnej prasie często ukazują się artykuły i zdjęcia przedstawiające FamilieVAN Cośtam, burmistrza danej wsi i właścicieli pokojów do wynajęcia.
Holendzy ściskają bukiet, który dostali za wierność w wyborze urlopu i wszyscy uśmiechają się do kamery. Czego Holendrzy szukają tak systematycznie w zimnej Eifel pozostanie dla mnie zagadką. Pola uprawne, ląki, sosnowe lasy, krówki, elektrownie wiatrowe i ciągłe zimno. Jak pierwszym razem przyjechałam tam zimą, to jeszcze w maju chodziłam w tej samej ciepłej kurtce. Można przyjechać na urlop w Eifel raz. To rozumiem. Nawet dwa, jeśli masz tutaj znajomych lub rodzinę. Ale co roku?



Ludzie na polach nie byli radosnymi turystami z Holandii. Pojawiali się na parę godzin, trochę pogrzebali i znikali nie próbując nawet miejscowej dumy Eiflaków( bo tak zdrobniale nazywam mieszkańców Eifel): piwa Bitburgera. Zjawisko zarejestrowałam, ale się nie wgłębiałam, dopóki sama nie zostałam właścicielką ogródka. O trudach uprawy pisałam już TUTAJ. Przy pierwszych próbach okiełznania bujnego gąszczu znajdowałam w ziemi dziwne kamienie, które nazywaliśmy ogonami z racji ich kształtu. Podejrzewałam, że to skamieniałości. Ale nigdy nie miałam kontaktu ze skamieniałościami, a ogonów było coraz więcej, aż zaczęliśmy mieć wątpliwości. A może są to kości współczesnych zwierząt? Może poprzedni właściciel z upodobaniem zjadał duże ilości mięsa z własnego uboju, a resztki zagrzebywał we własnym ogródku?


Po ogonach pojawiły się porowate kule przypominające ziemniaki, potem spiralki, a w końcu muszle. Wtedy było już jasne: skamieniałości. Z małego klombu przed domem wygrzebaliśmy całe wiaderko ogonów. I czy ktoś się jeszcze dziwi, że u mnie w ogródku nic nie urosło? Najpierw trzeba ten ugor użyźnić.
Ogon z ogródka. 


Jeśli chcesz wiedzieć, gdzie znajdziesz największe skupiska, napisz, a podam Ci dokładnie nazwy i wskazówki. Nie trzeba głęboko szukać, ogony leżą prawie na wierzchu, wystarczy dobrze się przyjrzeć. A jeśli zgłodniałeś przy wykopkach, zapraszam na pyszną serową pastę ze słonecznikiem z przepisu gospodyń wiejskich z Eifel.
Coś na chleb.


Serowa pasta ze słonecznikiem:

na 4 osoby

Składniki:

30 g ziarna słonecznika( bez łupinek)
300 g serka Muenster
100 g masła
100 g serka typu Philadelphia
pieprz, pęczek szczypiorku, pietruszka lub koperek

Przygotowanie:

1. Słonecznik wrzuć na patelnię bez tłuszczu i upraż na złoto, uważaj, żeby nie przypalić.
2. Odetnij twardą skórkę z serka typu Muenster( dla głodnego kucharza) i utrzyj serek z masłem i serkiem Philadelphia na kremową konsystencję. Dodaj pieprz.
3. Szczypiorek umyj i pokrój drobniutko, dodaj do pasty.
4. Ser przełóż do miseczki, wyrównaj nożem i postaw do zimnego. Wyjmij foremkę z lodówki, odwróć na talerz i posyp ziarnami słonecznika, lekko wciśnij je w ser.
Można udekorować szczypiorkiem i podawać z ciemnym chlebem lub tostem.

Smacznego lub jak się to mówi w Eifel: dobrego głodu ;-)







http://dolcevitainmykitchen.blogspot.de


http://dolcevitainmykitchen.blogspot.de
Ślady przemijania.


Pieniążek dla porównania wielkości.
Bajkowe wzory z przeszłości. Foto: Edyta Guhl


27 lut 2017

Kulki Kofta z białej kapusty


Kulki Kofta z białej kapusty.

na zakończenie karnawału...
Karnawał powoli mija, na blogach jest mnóstwo przepisów na pączki, oponki, faworki, lany chrust i nie chciałam się już powtarzać. Mój dzisiejszy przepis pasuje na zakończenie karnawału, ponieważ danie jest smażone na oleju i będzie solidną bazą długi okres postny. Przygotowałam pyszne kulki Koftas. Gdy słyszymy słowo kofta, przeważnie myślimy o mięsnych kulkach z Afganistanu. Moje Koftas to przepis z kuchni indyjskiej. Koftas są bezmięsne  i przyrządzone z białej kapusty. Znalazłam ciekawy filmik, który dokładnie pokaże Wam jak Koftas przyrządzić. Sympatyczna Hinduska szczegółowo wszystko wyjaśnia. Pozostaje mi jeszcze tylko podać przepis i pokazać na zdjęciach moje kapuściane kuleczki.
Koftas podajemy z ryżem, chlebkiem naan lub czapatti. Oczywiście można zrobić jeszcze pyszny pomidorowy sos indyjski. Dla zainteresowanych przepis poniżej.
Zapraszam wiec na pożegnanie Karnawału po indyjsku. Namaste :-)
Przepisy indyjskie.

Kulki Kofta z białej kapusty:

Składniki:

200 g białej kapusty( około pół glówki)
½ łyżeczki soli
¼ łyżeczki czerwonej ostrej papryki*
½ łyżeczki mielonej kolendry
2-3 świeżej kolendry drobno posiekanej
4- 5 łyżek mąki z ciecierzycy
olej do smażenia

* oczywiście przyprawy dodajemy według upodobania, żeby nie było zbyt pikantnie

Przygotowanie:
1. Kapustę utrzeć na tarce o średnich otworkach. Dodać sól, paprykę, kolendrę w proszku i świeżą, posiekaną. Dodać 4-5 łyżek maki z ciecierzycy i wszystko wymieszać.
2. Ręce nasmarować olejem i lepić kuleczki.
3. Olej rozgrzać w patelni. Najpierw robię próbę, czy olej jest już gotowy do smażenia: wrzucam mały kawalek ciasta i gdy się zarumieni, możemy smażyć nasze Koftas.
4. Wkładamy porcje kuleczek i smażymy, aż z jednej strony się zarumienią. Obracamy i smażymy je z drugiej strony.
Pieknie przyrumienione Koftas wyjmujemy na talerz nakryty papierowym reczniczkiem, żeby ociekły ze zbędnego tłuszczu.
Kuleczki są już gotowe. Można jeszcze przyrządzić smaczny sos.

W indyjskim, pomidorowym sosie znajdziemy ciekawą przyprawe o nazwie Asafetyda (Asafoetida Asafetida). Asafetyda to żywica z drzewa o tej nazwie. Przyprawa ma intensywny, charakterystyczny zapach i w Polsce jest nazywana czarcim łajnem lub smrodzieńcem. Mimo tej odrażającej nazwy gorąco ją Wam polecam. Zastepuje czosnek, dodaje potrawom cudownego aromatu, w Indiach dodaje się ją do ciężkostrawnych dań, ponieważ ułatwia trawienie. Najlepsza jest firmy Vandevi, taka w żółtym pudełku( nie jest to żadna reklama, każdy kto wypróbował różne Asafetydy to powie). Kosztuje tylko parę złotych i warto ją mieć.Ostatnio uzywam jej do wszystkiego i jej zapach kojarzy mi się z cebula, ale raczej przyjemnie. I sypię więcej niż szczyptę, żeby cos poczuc, ale nie chcę nikogo zrazic, więc może najpierw wypróbujcie jak smakuje, a potem sypcie do woli :-)
Kofta- kulki z kapusty


Indyjski sos pomidorowy:

4- 5 pomidorków (200- 250 g)
kawałek imbiru o długości 2, 50 cm
1 zielona ostra papryczka
2- 3 łyżki oleju
0, 5 łyżeczki nasion kuminu
Asafoetida w proszku- 1 szczypta
¼ łyżeczki kurkumy* nie przesadzajmy z kurkumą, żeby nie było za gorzko
papryka w proszku- szczypta
Garam masala- szczypta
sól w/g uznania

Przygotowanie:
1. Pomidory myjemy kroimy w grube kawałki. Imbir obieramy i drobno siekamy, ostrą papryczkę kroimy w grube kawałki i wszystko miksujemy na papkę.
2. Olej podgrzewamy na patelni. Dodajemy przyprawy: nasiona kumina, kurkumę i Asafetydę. Podsmażamy mieszając, żeby nic nie przypalić. Dodajemy papkę z pomidorów, smażymy mieszajac i krótko zagotowujemy. Dodajemy paprykę i Garam masala oraz doprawiamy solą do smaku. usmażone kulki Kofta wkładamy do sosu i podajemy.
Namaste :-)
Danie z kuchni indyjskiej

Warzywne kulki z kuchni indyjskiej

 pyszne nawet bez chleba...

Bezmięsne kofta na oleju
Kofta jak z Bollywood :-)
Namaste :-)
** Asafetyda ma intensywny zapach, wiec nie przesadzajmy z dozowaniem. I pamietajmy, ze nie wolno jej przypalic, dlatego dodajemy ja dopiero pozniej do sosu. Smacznego :-)
Edyta